Geolog Kristian Eikjord pracuje w lokalnym oddziale narodowego instytutu monitorującego góry otaczające fjord w pobliżu malowniczego miasteczka Geiranger. Jest to jego ostatni dzień w pracy - wkrótce wraz z rodziną przeniesie się do nowego domu w Stavanger na południu Norwegii. Jego obecna praca nie była szczególnie wymagająca - elektroniczne czujniki przesyłają dane do komputerów w stacji monitorującej, gdzie dwuosobowe zmiany nadzorują czy nie pojawiają się jakiekolwiek alerty, co jak na razie nie nastąpiło. Ale kiedy Kristian jest już spakowany i gotowy, aby z dziećmi wsiąść na pokład promu dopadają go złe przeczucia. Zawraca z portu i jedzie do instytutu - ostatnie odczyty z czujników były niezwykłe, dwa z nich syngalizowało niski poziom wody w części fiordu, ale pozostali pracownicy stacji podejrzewają, że może to być tylko kwestia wadliwego sprzętu, w końcu nie było innych niepokojących sygnałów. Kristian wrócił, żeby jeszcze raz przejrzeć dane i przy okazji dowiaduje się, że pojawił się jeszcze jeden dziwny parametr - czujniki zainstalowane w szczelinie wewnątrz pobliskiej góry wykryły, że szczelina zaczęła się kurczyć. Eikjord sugeruje, że zmiany wewnątrz góry oraz problemy z czujnikami wskazują, że wszyscy mieszkańcy Geiranger są w śmiertelnym niebezpieczeństwie, w tym jego żona Idun, która pracuje w jednym z hoteli.
Norweski film katastroficzny oparty na bardzo realnym niebezpieczeństwie - w przeszłości bywały już podobne przykłady lawinami w fiordach, które wywoływały fale tsunami, które z kolei niszczyło wszystko na swojej drodze. Ale Fala jako film jest tylko średniakiem - efekty specjalne są dobre, atmosfera jest całkiem niezła, ale jak wiele innych filmów katastroficznych i ten jest bardzo przewidywalny, fabuła jest pełna zgranych wątków i niektóre sceny są po prostu nieco za długie. Z drugiej strony krajobrazy Geirangerfjord po prostu zapierają dech w piersiach. Szkoda, że tło filmu jest ciekawsze niż to, co znajduje się na pierwszym planie.