Ośmioro studentów medycyny wyrusza do położonej na odludziu chatki na wypoczynek na nartach. Jadą przez zaśnieżone drogi, ale ostatni odcinek muszą już pokonać na piechotę pozostawiając samochody kilka kilometrów od samej chaty. Ich zabawa pełna alkoholu, i mają nadzieję też seksu, zostaje przerwana przez pojawienie się turysty, który wybrał się w te odludne rejony Norwegii, aby spędzić nieco czasu z dala od cywilizacji. Opowiada im lokalną legendę na temat niemieckich żołnierzy, którzy zginęli w pobliżu. Standartenführer Herzog oraz jego ludzie przez trzy lata gnębili lokalną ludność w czasie niemieckiej okupacji, a kiedy wojna zbliżała się już do końca okradli mieszkańców ze wszelkich kosztowności i starali się uciec. Po tym jak wpadli w pułapkę większość Niemców zginęła, a niedobitki, razem z Herzogiem, zmuszone były uciekać w góry, gdzie prawdopodobnie zamarzli na śmierć. Turysta ostrzega studentów, że te okolice są niebezpieczne, bo Niemcy nadal pilnują tutaj skradzionych w czasie wojny kosztowności, ale młodzi ludzie nie traktują poważnie jego opowieści. Kiedy opuszcza ich po zmroku zostaje zaatakowany we własnym namiocie, a rano jeden ze studentów, Erlend, znajduje w pobliżu chaty starą drewnianą skrzynkę pełną złota.
Norweski horror komediowy z wątkiem poświęconym zombie. O ile atmosfera i ogólnie pomysł na film były całkiem udane, to sam film daleki jest od ideału. Oczywiście brakuje tutaj przede wszystkim oryginalności - film rozpoczyna się od wyjazdu studentów do domku na odludziu, gdzie mają zamiar urządzić sobie imprezę - czy istnieje jakiś bardziej zgrany pomysł na początek horroru? Drugą wadą jest też to, że pomimo ciekawego początku film szybko przeistacza się w bezmyślny "slasher" i do końca nie podnosi się już kolan.